Tylko w styczniu Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Olsztynie ogłosiła trzy przetargi na wycięcie w sumie tysiąca drzew. Wartość zamówienia przekracza 60 tys. euro. Zarobią nie tylko wycinający, ale i nabywcy drzew.
Jacek Wierzbicki, właściciel tartaku w Przytułach na Mazurach, wylicza, jaki to biznes: Jeden jesion to ok. 3 m sześc. drewna. Za taki jesion wycięty w lasach państwowych przedsiębiorca płaci średnio 1500 zł. Jesion ścięty przy drodze kosztuje 100 -300 zł (w zależności od stanu drzewa). -Z jednego metra jesionu można zrobić 30 mkw. superpodłogi (gruby parkiet) albo 40 mkw. boazerii. Za parkiet klient zapłaci ok. 4500 zł. Za boazerię ok. 2400 zł. To oznacza, że z jednego przydrożnego jesionu można wyciągnąć do 14 tys. zł -wyjaśnia Jacek Wierzbicki.
Przedsiębiorca nie od dziś próbuje ratować przydrożne drzewa, czym się naraził miejscowym. Dwa razy próbowano podpalić mu tartak, ktoś zastrzelił konia.
-To są rodzinne grupy interesów, najczęściej powiązane z lokalnąwładzą. Znam wójta, którego brat ma stodołę pełną takich przydrożnych jesionów. W tamtej gminie drzewa znikają bardzo szybko, tnie się je o świcie, żeby turyści, którzy będą chcieli pojeździć rowerami, nie przeszkadzali, nie donosili na policję - dodaje Wierzbicki.
Całą listę takich udokumentowanych wycinek ma Stowarzyszenie na rzecz Ochrony Krajobrazu Kulturowego Mazur Sadyba. Lista wraz z wykazem naruszeń prawa trafiłado NIK. Niebawem Izba rozpocznie kontrolę.
Dla mazurskich drzew może być za późno. Tylko przy drodze krajowej Bartoszyce - Kętrzyn od jesieni 2006 r. wycięto 4105 drzew. Firma, która drzewa ścięła, Przedsiębiorstwo Budowy Mostów i Dróg z Mińska Mazowieckiego, odkupiła je od Wojewódzkiej Dyrekcji Dróg w Olsztynie. Za metr sześcienny opałówki zapłaciła 35 zł, za drewno użytkowe - 55 zł. Wszystko zostało sprzedane na pniu. Firma nie ujawnia, ile zarobiła.
W rejonie Giżycka pod piły poszło 389 drzew. W rejonie Ostródy w tegorocznym planie jest ich 512. Przy drodze powiatowej z Rychlik do Starego Dolna, bocznej, mało uczęszczanej, o złej nawierzchni, wycięto ponad 30 stuletnich dębów. Z szosy Szczytno - Biskupiec zniknęło 711 drzew. Z trasy Mrągowo - Wola - 241. Ogołocona drogado Mikołajek nie została ani poszerzona, ani wyrównana. W 2006 r. wójt gminy Kolno dał zgodę na wycięcie 760 drzew. - Decyzja została wydana bez przeprowadzenia należytego postępowania - mówi Krzysztof Worobiec, prezes Sadyby.
Wójt Kolna zwolnił wykonawcę robót z opłat na rzecz Gminnego Funduszu Ochrony Środowiska. A są to kwoty ogromne. Starostwo mrągowskie za wycięcie kilkudziesięciu drzew w gminie Piecki naliczyło opłatę ponad 427 tys. zł. Następnie zwolniło z jej uiszczenia wykonawcę robót. Nakazało mu zasadzenie 56 drzew. Cena sadzonki jesionu, klonu czy dębu to wydatek dwóch, trzech złotych.
-Pielęgnacje i nasadzenia są niefachowe i rzadkie. Samorządy zwykle nie rozumieją, jak ważną rolę odgrywają przydrożne drzewa - mówi Maria Melin, wojewódzki konserwator przyrody w Olsztynie.
Co ciekawe, Władysław Adamiuk, wicedyrektor Wojewódzkiego Zarządu Dróg w Olsztynie, narzeka, że z wyciętymi przydrożnymi drzewami jest tylko kłopot. - Nie stoi tłum chętnych nabywców. Tartaki nie chcą kupować - żali się dyrektor, który już nieraz głosił, że chce wyciąć wszystkie drzewa przy mazurskich drogach.